BóL CODZIENNOŚCI
Kążda istotka niech ma sowją ostoję-gdzie jej szukać spytaj swą duszę-a ona odpowie milczeniem-ukojeniem-zawodząć Cię do ukojni towich ran
Spowite na niebieskim opłatku nadziei
Kłębią się me myśli
Ostoją czy katorgę mają się dziś stać
Zmaganiem ludzkich westchnień
Ułomności w dawanym uśmiechu
Jak bardzo mnie to trwoży…
Tak trudno o nadzieję
O wiarę w własne ja i cały orszak nasz
Zagubiona
Zatracona
Zmieszana z ludzka łzą …
Nadzieja radości
Szukasz jej w przyszłości –co szykuje
los
A ona jest tuż u Twych stóp
Stąpasz po czarnym dywanie
Nad Tobą obłok miłości
Ty stajesz się owocem
Anielskiej hojności
Nie lękaj o wiarę nadzieje i miłość
Spróbuj dawać
A danym będzie Ci
Nadludzkość w wieczności
chwilą naznaczoną przedwczesną radością-pozostawioną miłością jedynie pry jednym- boku mym! Be nadziei i wiary- miłości by nie było!-więc nie lękaj się zawierzyć !-pokładając nadzieję w tym co prawdziwe-pierwotne 11:48-ósmego-więc warto się usmiechnąć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.