Ukojenie duszy zwieńczone uśmiechem
Dla tych isotek,które zatraciły nadzije na pogode ducha będąc nadal wodzonym i przygniecionym przez siłę ludzkich niedomagań i nieprawości
Kiedyś w kraty zryte osnową ciemności
zapełniałam życie swe
Gdzie podążyć nie wiedziałam…
I tak krok za krokiem
Z upodlonym wzrokiem
Z uśmiechem na twarzy
Wyklarował się ów dzień
Cokolwiek mi się marzy
To brniecie z duszą w mgle
To kołysanie smutku
To miłowanie bólu
To spokój i ciemnota
To miłość i nadzieja
A aby ją posiadać
Aby się radować
Aby odnajdywać
Aby ból przyjmować
Aby powstawać
Trzeba zaufania
I trzeba kochania
Trzeba miłowania
Miłowania Świata
Chęci naprawianie
Chęci powstawania
W przytłoczonym Świecie
Owa całość zwie się spokój
Spokój ducha i pogoda jego
To nieprzezwyciężona walka
Dnia za dniem
A walka zwie się życie
Warto więc z kapiącymi łzami uśmiechnąć
się
I wlać wiaderko nadziei do dusycki swej
Słowa zatwierdzone w dzień zatracenia i wdzień odrodzenia duszy swej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.