Ból, krew i samotność
...dla ostrza noża od dziadka...
Czuję płomień w duszy...
kiedy padnę na ziemię...?
chwila za chwilą się dłuży...
ja już tylko śnię...
samotnie idąc ulicą...
słysząc wołanie...
gdy to nie ludzie krzyczą...
ja już sam się ranię...
leżąc z muzyką...
wypełniejącą uszy...
płynąc łez rzeką...
wiatr gałęźmi poruszy...
z nożem przy dłoni...
znanym najlepiej...
czas serce goni...
ciąć tym razem głębiej...
wierzch ręki pocięty...
ostrze błyska...
chwilą popchnięty...
krew na usta tryska...
czerwień płynna...
w ustach smakuje...
ta jest inna...
tej się nie zachamuje...
pić własną krew...
opanować się...
słysząc głośny duszy zew...
na sobie koszulę teraz drę!!!
czując złość rosnącą wewnątrz!!!
rozsadzającą ciało!!!
komuś to powiedzieć chcąc!!!
bo ja wyjdę z tego cało!!!
...oby się kiedyś znalazło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.