Boże, mrugnij okiem
Boże ty jeden wiesz
jak ciężko jest wyprzedzić swą epokę
Nie stać w miejscu i nie odgrywać
karaokę
Ty jeden wiesz nie spętany kodeksami
że są one dla ułomnych
by ich życie było znośne i to też
chwilami
Ciężko jest odrzucić zmurszałe obyczaje
teologiczny chłam i to co nam się zdaje
Każdy jest zlepkiem zastanego świata
i jesteśmy tak podobni
od poczęcia aż do zgonu
jak świderki czy rureczki
w fabryce makaronu
Nie jest tak łatwo iść przez życie
z podniesionym czołem
Łatwiej je przeczekać
z podkulonym ogonem
Dlatego dziś stając nieco z boku
wołam do Ciebie, Panie:
Wybaw nas z tego amoku!
Mrugnij, w swej łaskawości
jednym choćby okiem
i z ladaco niby człeka
zrób porządnego człowieka
Żeby dziesięć przykazań,
nie na kamiennych tablicach
ale w naturze było jego
a szczególnie to jedno
o miłowaniu bliźniego
Gdyby tak się stało
Boże nierychliwy
do lamusa poszłyby kodeksy mądre
i podobne dziwy
Komentarze (4)
Gdybyśmy przestrzegali wszystkich przykazań to raj
byłby na ziemi.Pozdrawiam
Ciekawa refleksja. Ładny wiersz. Miło było
przeczytać:) Pozdrawiam świątecznie:)
Gdybyśmy tylko tak umieli przestrzegać przykazań. W
naturze naszej lezy bunt i zadawanie pytań. Problem
polega na tym, ze zadajemy tysiące pytań nie zawsze
oczekując na odpowiedz. Gdyby tak, no własnie
gdybaniem wypełnione są oceany. Ciekawa refleksja z
wartościowym przesłaniem. Pozdrawiam.
Piękny wiersz i dobre zakończenie. Masz rację to jedno
jedyne przykazanie Miłuj bliźniego swego naprawiło by
swiat. Pozdrawiam wiosennie.