Brzeg spojrzenia
Jeszcze przed miesiącem miałem szansę
powrotu do starego bezpiecznego siebie
porwała mnie ta klatka pod wpływem cudzego
krzyku
i wygnaniec osiadł w ciaśniejszym M ciągle
jeszcze jeden.. przyzwyczajenie,
egzystencjalna konieczność
..a ona gdy pełznie w powietrzu i wyrzuca
hausty
gdy fale niewidocznego morza przenoszą ją
poza siebie
porywają i choć ginie to się wynurza wciąż
dalej od brzegu spojrzenia
przeniesiona nad sobą, rynsztokiem, obozem,
poza siebie przez fale Erosa
które ciskają ją gdzieś w czeluście
wulkanu
w nocy o skały i gwiazdy
nie czuje nigdy zniewolenia, znika jak
żagiel na horyzoncie
opada w kwiecie westchnień na brzegu
spojrzenia więźnia
w swój staro nowy ubiór siebie samej
Komentarze (3)
Czytam i zamyśliłam się.......:)
nie czuje nigdy zniewolenia, znika jak żagiel na
horyzoncie
opada w kwiecie westchnień na brzegu spojrzenia
więźnia
w swój staro nowy ubiór siebie samej..........
spojrzenie z boku na dryfujący żagiel wspomnień o
sobie zamknięcie w egzystencją to krzyk dobra włożył w
klatkę która znosi falę własnego wnętrza Wiersz dobry
zawieszenie podniet przypływy samo to refleksyjne
dywagacje nie pragnienia Sonda osobista Interesujący
wiersz Pozdrawiam Podoba mi się czytelność i analiza
sytuacji