Brzemię istnienia
Chciałoby się świata nieskalanego,
Pokrytego całkowicie śnieżną wykładziną,
Pod którą ukryłoby się wszelkie skazy i
błędy,
Żyjąc w końcu swobodnie i w pełni.
Świat ten tak pięknie skrzyłby się w
słońcu,
Czułoby się, jakby chodziło się po morzu
diamentów.
Lekko mroźny wiatr orzeźwiałby umysły,
A biel w połączeniu z błękitem uspokajała
serca.
Jednakże śnieg jak wiatr jest ulotny
I w nieodpowiednich warunkach znika,
Ukazując znajdujące się pod powierzchnią
błoto,
Które potem znaczy podeszwy butów,
Naznaczając nas i zostawiając za nami
Ścieżkę naszych własnych brudów.
Marzeniem byłoby ukryć zło pod śnieżnym
puchem,
Deptać je raz po raz i mieszać z błotem,
By w ten sposób oczyścić się z grzechów i
błędów
I kroczyć ścieżką czystą, w drodze ku
dobru.
Jednakże nie dane nam jest to uczynić
Wciąż własny krzyż przyszło nam na plecach
nosić
W nadziei, że uzyskane doświadczenia
Będą zapłatą za te wszystkie przebyte
cierpienia.
Warto jest wyciągać z nich wnioski,
Rozumieć wagę i sens tego brzemienia
By na końcu swojej ziemskiej drogi
Wydostać się spod niego
zamiast zostać na nim powieszonym.
Komentarze (2)
Ścieżki życia nie są usłane różami, droga bywa
wyboista ale warto nią iść i pokonywać trudności bo
życie to największy dar...
Po raz kolejny okazuje się, że aura ma na nas wpływ.
(+)