Brzmiące z cicha, puste ja
Tylko tak potrafie przed Toba przyznać się do winy....
Przemykam palcami z delikatnością po
strunach duszy.
Zgrubienia rozbijam ciepłem mego dotyku.
Zamykam w pudełku niepotrzebne słowa
I ciszą naprawiam zadane Ci rany…
By uśpić demony zadaje pytania.
Zagłuszam głos by uspokoić sumienie.
Z premedytacja przesypuje kolejne
ziarna,
By zadowolić idealne wyobrażenie siebie.
Uwolnione ziarna puszczam w papierowej
łódce,
By w szalejącym sztormie nie odnalazły
brzegu.
Wyłowione przez rybaków nienależną do
nikogo,
Bo urodziły się po to, aby umrzeć
niedoścignione…
Przepraszam .... jestem słaba....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.