Stałam sama ...
Byłam sama boskim ogrodzie, szczęśliwa.
Na harfie przygrywał Apollo,
Muzy i leśne driady tańczyły w blasku
słońca.
Miłość jak bluszcz oplatała mnie
cała…
Zatracałam się w swoim szczęściu…
Lecz nagle róże w ogrodzie stały się
czarne,
Ciernie wielkie i trujące,
Trawa poszarzała,
A błękitne niebo zaszło chmurami
Stałam sama po środku czarnej otchłani
mroku….
Przyjęłam pomoc,
Lecz wyciągnięta dłoń okazała się pusta.
Chciałam złapać się jej kurczowo,
Ale odepchnęła mnie,
Gdy zaczęłam płakać nad swym losem
Najmniejszy w ogrodzie kwiat
Oplótł mnie i usłał na mym policzku
Pocałunek ze swoich płatków,
Oddał swe życie bym zdołała odepchnąć się
od dna,
Poprosili słońce, by kilka jego promieni
zaświeciło dla mnie.
A ja nigdy go nie zauważyłam,
Tego najwierniejszego kwiatu przyjaźni,
A teraz kiedy zostałam sama
Wciąż czuję jego ciepły pocałunek na moim
policzku…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.