Burza w mieście
Burza w mieście
Miasto letnim budzone świtem,
Oddechem spokojnym kołysze drzewami.
Cisza niezmącona, ulice puste,
Czekają na kroki ,przechodnia ranem.
Miasto rozespane, leniwe,spokojne,
Przez zamknięte oczy nie dostrzega
zmiany,
Co czarną chmurą,jak mrokiem otchłani,
Zakrada się w jego bramy.
Tylko w jednej chwili,znika spokój
ranka,
Grzmot przeszywający i błysk jak
latarka.
Werble z dala słychać,jak zwiastun
złowieszczy,
Coraz bliżej wojska,chmur masywnych,
ciężkich.
Jak wojsko zaciężne,wicher wnet
przybywa,
I chmur wielką rzeszą,jak falą pokrywa
Ulice i domy,lampy,skwery,parki,
Już nie świeci ranek,owinięty w kokon
czarny.
Wicher w wielkim gniewie pomiędzy
drzewami,
Szarpie je za włosy,okłada razami.
Szumią w wielkiej trwodze,konarów rękami
Zasłaniając twarze,mokre deszczu łzami.
Burza ta szalona,co radość poranka
O bruk rzuciła - rozbity jak bańka.
Przegoniła ptaki,co w przestrachu
wielkim,
Umilkły spłoszone,na ten napad wielki.
Piękny ten poranek,co z miastem się
witał,
Co słońca złotem i kwiatów barwami
rozkwitał,
W nocną marę się mieniąc,świat cały
zaskoczył,
A burzowy szał zmykając,miasto zostawiał
bez mocy.
Komentarze (2)
podoba mi się:)
Wrócę tu z burza oklasków... (:Pozdrawiam:)