Burzowy wiatr
Niebo zszarzało siwym półcieniem,
nad horyzontem kłębią się chmury.
A błyskawicy złocisty zygzak,
kipiel jeziora rozświetlił z góry.
Toczą się brzegiem białe grzywacze,
kłębi się, kipi srebrzysta woda.
Zaś łopoczące na wietrze żagle,
przegania na brzeg pieska pogoda.
Trzciny przy brzegu wichura strzępi,
łany zbóż skośnie ścina ulewa.
I tylko słowik jak nawiedzony,
gdzieś w jałowcowej gęstwinie śpiewa.
Nagle zamilknął na huk pioruna,
choć pomruk burzy bokiem się toczył.
Gdy rozszalała się nawałnica,
milczeniem w krzakach mewy zaskoczył.
A co tak nagle grzmotu głos ścichnął?
Słońce zza chmury zerka nieśmiało.
Powietrze sycąc się świeżym tlenem -
zroszoną łąką znów zapachniało.
I wiatr w szuwarach jakby zabłądził,
wróble w zaroślach się rozćwierkały.
Po burzy jeszcze długo na plaży,
bańki w kałużach eksplodowały...
Komentarze (31)
U mnie tak było w nocy a dziś przez cały dzień wieje
jak w Kieleckim:-) :-) :-)
Pozdrawiam