burzy się rozsądek...
Zaniedbałam świty i zachody słońca
łąki w dal odeszły, błękit się zabłąkał
i cała wpatrzona gdzieś w bezkresu dale
nie mogę odszukać mego miejsca wcale...
Burzy się rozsądek na marzenia moje
aby było dobrze ...musi być nas dwoje.
- wspierać a nie burzyć, głaskać słowem
chwile...
bo przyjemnie poczuć te serca motyle
które przypływają ze świtem, co rano
w drogę wyruszają z nutką rozśpiewaną
pochylają głowę nad mą codziennością
i myśli malują z tęczy dokładnością ...
Łapię w dłonie płatki a w nich diament
nocy,
który dnia każdego rozjaśnia mi oczy,
a w promyki ciepła chętnie się ubieram
zawsze chcę nadzieją moje dni
przecierać...
Może jeszcze z losem zagram dobrą kartą
i loteria życia potwierdzi, że warto
że mi się to uda przez czas...nie wiem
jaki
dziękować za świty i za szczęścia ptaki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.