Bździągwol do Korcika
Bzdziągwol do Korcika
-Cho no da ta łapa-
Przerwał, gila wytarł
Myślał (gliżdżąc sapał)
-Sie!- powiedział- Korcik!-
Chrapnął- Tera, zoba-
Czego... czarne- przerwał
Skończył- Drze tu dzioba-
Opierzęckim basem
Jakby nabzdyczonym
Krambocharcząc głośno
Kruk do pewnej wrony
Wizgiem grypnął drapiem
- Dhre kre Hrambrokrudzier-
Co w kruczym znaczyło
- Co za dziwni ludzie-
autor
Bałachowski
Dodano: 2008-05-29 06:45:54
Ten wiersz przeczytano 867 razy
Oddanych głosów: 55
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (13)
Perełka!! Inteligentny rozśmieszacz z fantazją
napisany :)
Chyba się zagnieżdżę w tej szufladce na przegląd
czytelniczy. Pozdrawiam :)
Po prostu super! Oprócz tego, że bardzo oryginalnie,
to jeszcze z polotem i, w moim odbiorze, z humorem.
Podziwiam, że udało Ci się to napisać, zachowując
równą liczbę sylab w wersach.
I jak tu sobie nie połamać języka..? oryginalne i
nietuzinkowe.. wiersz super i gratuluję, bo
trudny nie tylko w odbiorze.. a co dopiero tak po
mistrzowsku napisać.
Po wielu, wielu latach w obcym kraju, lamie sobie
jezyk czytajac Twoj ciekawy, orginalny wiersz.!
Te wrony, takie nabzdyczone i czujne... A podobno s ą
(wrony, w ogóle: krukowate) najinteligentniejszymi
ptakami. Jako jedyne, oprócz ludzi, stosują narzędzia.
Zaobserwowano w Ameryce Pld, że dla spożycia pewnego
przysmaku żyjące na wolności ( a więc same się tego
nauczyły) - strugają sobie dziobem łyżeczkę; wprawdzie
małpy też potrafią posiłkować się kijem dla np.
sięgnięcia oddalonych owoców, ale nie wykorzystują ich
, tych kijów wielokrotnie ( chowają te łyżeczki sobie
"na póżniej". Nadto wrony specjalnie najpierw
obrabiają swoje narzędzie (małpy biorą przypadkowy
kij)
Ja też zauważyłam kiedyś jesienią, jak wrony
rozbijają orzechy: wzlatują z nimi nad asfalt i
upuszczają... Kiedyś, tuż przy mnie wylądował taki
orzech, pół sekundy po nim "spadła" nań wrona,
(wiedziała, że człowiek też jest łasy na orzechy!) I
odleciawszy o kilkadziesiąt metrów upuściła go na
asfalt... Wierszchyba uchwycił trafnie ową wronią
inteligencję...
dziwiamsie ochahuch jakho cito wylizgło
( chciałam coś spróbować, dobrać jakieś słowa, nowe
nie wychodzi, ciągle starym modzi)..:)
Bardzo podoba mi się taki styl. Trzeba mieć i wyczucie
słowa i talen, żeby coś takiego napisać i to z sensem.
Gratuluję.
jestem pod wrażeniem to już drugi taki Twój
wiersz...aby tak bawic się słowami naprawdę trzeba
miec talent Ty go masz i to wielki
Oryginalny styl pisania, zawsze świeży,
niepowtarzalny, nieprzewidywalny - wspaniały.
Ekwilibrystyka słowna. Brawo!
Lekcja życia i obyczajów w eksperymentalnym ujęciu.
Dobrze, że dzielisz się z nami na beju swoim
oryginalnym podejściem do poezji.
znów "Jabberwocky"? tym razem w konwencji tego się
mieścisz:"Błyszniało – szlisgich hopuch świr
Tęczując w kałdach świtrzem wre,
Mizgłupny był borolągw hyr,
Chrząszczury wlizły młe.' lubię Lewisa Carolla w
oryginale i przekładach. Kupuję to jako pewne
nawiązanie.
Jeśli wejdziesz między wrony /upss kruki/ trzeba
"krakać" jak i one. Musiałam skupić się czytając
wierszyk, aby napisać taki tekst trzeba władać dobrze
piórem, a Ty to zrobiłeś dobrze.
Dzięki temu wierszykowi - kurcze blade! znam języki
obce, ino paytrzeć jak za granicę za pracą wyjadę