Cel
Stalam na srodku pustyni,ktora nie byla z
piasku.
Czulam pod stopami zar.
Kazdy moj ruch,moj szept,moj oddech byl
bolem.
Wyciagalam reke przed siebie myslac,ze ktos
poda mi swoja.
Czekalam...Az zapadla nicosc...
Poczulam lekki wiaterek,cieply niczym
slonce.
Nie zdawalam sobie sprawy,ze ktos jest ze
mna caly czas.
Poruszona cieplem wiejacym z naprzeciwka
moje usta usmiechnely sie widzac znajoma
postac...
Postac,ktora wylonila sie z nicosci.
Wziela mnie za reke i zaczela prowadzic.
Nie wiedzialam dokad.
Bylo to jednak bez znaczenia.
Wiedzialam co mnie czeka.
Dotarlam do miejsca,w ktorym byla Jasnosc i
Cieplo.
Ale czy na dlugo...?
Komentarze (3)
Sliczna refleksja,,,marzenie,,,moze jakies
wspomnienie,,,pozdrawiam Cie cieplutko z dalekiego
zimowego kraju.
wtórne, wtórne, wtórne... ile razy już ktoś taki
pisał? nie przeczę uczuciu, ale do stu tysięcy
mongolskiego jedwabiu, dlaczego panuje na ziemi
przeświadczenie, że poezja musi być tak wtórna? skoro
wypływa z autora niech będzie w niej znać jego cechy,
jego dotyk, jego pieszczotę a nie uniwersalne 15 słów
ustawiane, w zależności od tworu, w innej kolejności.
Jasność mnie otoczyła i po wieki wieków trwać w niej
będe... Świetny wiersz pozdrawiam serdecznie