Chcę odejść
Życie, dlaczego zadajesz mi takie rany?,
i po co mi teraz te blizny i szramy,
nie mam już miejsca, szkła potępione,
nie chcę już patrzeć na ręce zakrwawione
!
Nie mogę znieść już tego widoku,
chcę w końcu zasnąć i dotknąć obłoków,
lecz to nie działa, to nic nie daje,
tylko kolejna blizna zostaje...
Spoglądając na nie smutek nastaje,
ale i tak nigdy się nie poddaje,
w głowie się kręcą samobójcze myśli,
znów trzeba coś innego wymyślić.
Nie boję się śmierci, lecz czegoś
innego,
spojrzeć w stronę światła białego,
co z tego, że odejdę z tego świata,
jeśli potem gorsza będzie zapłata.
Wieczne potępienie ducha mego,
przez władcę śmierci, szatana złego,
ziemia czy piekło to jest nie ważne,
jedno i drugie jest dla mnie straszne.
Lecz to wszystko już się nie liczy,
być tutaj czy tam to nie ma różnicy,
tu cierpię i tam cierpieć będę,
strach, ból i smutek znajdą mnie
wszędzie.
Więc po co mam życie innym chrzanić ?,
nie chcę już siebie i innych ranić,
żyć nie umie teraz, żyć nigdy nie
umiałam,
chcę już zapomnieć jak bardzo
cierpiałam.
Nie mam już wyboru, zostawie co
kochałam,
więc gdy mnie zabraknie, zapomnijcie że
istniałam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.