CHCIAŁEM SZUM WIATRÓW...
Chciałem szum wiatrów, żółte latawce
wplatać w obłoki warkoczem złotym.
Chciałem wasz uśmiech, radosne echo,
dobra siać ziarno, plon zbierać pszenny.
Chciałem śpiew lasów, gile i drozdy
uliczne zgiełki, miejskie poręby,
plotkarskie liście jesienią zmilkłe
wrzosów kobierce, graniczne dukty...
Lecz deszczu płaczem, gasnącą gwiazdą
wita poranek ciemniejsze noce.
Straciłem oczy... Straciłem złudę...
Chowam piaskami, chowam w rzek nurty.
W mieniącym słońcu, w miesiąca blasku:
marzenia senne, marzenie błogie -
o tym i innym, co chciałem mogłem...
O tym niezmiennym, a niespełnionym.
Komentarze (1)
Wiersz jak westchnienie duszy