Chichot losu
umierają kwiaty
w moim ogrodzie
bezlitośnie smagane
słonecznym biczem
w studni już dawno
zabrakło wody
a ja
bezsilny w walce z upałem
chowam się w domu
solidnym jak twierdza
z grubymi
kamiennymi murami
chłód jest tu ostoją
dłonią wyciągniętą
w upalnych dniach
napiętych do granic szaleństwa
przez okno patrzę
na powolne kwiatów konanie
ziemię spękaną
jak plecy chłostanego niewolnika
strumień
który skrył się
między nagrzanymi kamieniami
nie szemrze już opowieści
ze stron dalekich
nie uspokaja
swym równym oddechem
nocą
gdy świat śpi
zanurzony w lekkim niebycie
wychodzę do ogrodu
i śpiewając pieśni
dawno zapomniane
próbuję wskrzesić kwiaty
lecz nie jestem Jezusem
tylko zwykłym szarym człowiekiem
więc mogę tylko
bezsilnie rozłożyć ramiona
stoją lekko zgarbione
z głową wtuloną w swe wątłe ramiona
i bez skarg wznoszonych do nieba
odchodzą po cichu
jak pielgrzymi na drodze do zbawienia
zasnąłem
wtulony w chłodną
spękaną ziemię
śniąc o ogrodach
pełnych słońca i deszczu
o starym ogrodniku
szepczącym zaklęcia
lecz o świcie zbudził mnie chłód
i pierwsze krople deszczu
spadające na moje ramiona
przekląłem wówczas niebo
z jego spóźnionym błogosławieństwem
jakby chichotem losu
drwiącym z moich marzeń
Komentarze (7)
Dziękuję za komentarze.
Podoba mi się Twój wiersz, ale zrezygnowałabym z tych
wersów"stoją lekko zgarbione
z głową wtuloną w swe wątłe ramiona
i bez skarg wznoszonych do nieba
odchodzą po cichu
jak pielgrzymi na drodze do zbawienia
zasnąłem" a może tylko coś w nich zmieniła, reszta
świetna.
Nie jest ładnie, gdy ktoś drwi z Naszych marzeń, ale
głowa do góry ;) Pozdrawiam serdecznie +++
Interesujące są twe myśli i to, co nam przekazujesz.
Nigdy na nic nie jest za późno, podoba mi się twój
wiersz bardzo choć brak tu światełka w tunelu a ja w
nie wierzę :)pozdr
Świetnie.
(...)przekląłem wówczas niebo
z jego spóźnionym błogosławieństwem
jakby chichotem losu
drwiącym z moich marzeń
Zatrzymałeś...
dobry ekspresyjny wiersz, acz smutny...nadzieję trzeba
mieć, choć jest matką głupich:) pozdrawiam