chłopiec
żył sobie chłopiec
w pokoju bez ścian
nie wiedział nic
prócz tego że jest
gdy wyglądał przez okno
ciężar przeżyć nie pozwalał
trzymać uniesionej głowy
pochylał się nad wydarzeniami
w nadziei
że nadadzą równowagi ramionom
nadmiar odczuć wgniatał
ciało w fotel
obawa przed zranieniem
nie pozwalała walczyć
o spokój przyszłych dni
podcinała nogi
obojętniał
na lekcje dawane przez świat
niepewność
czy starczy czasu na szczęście
zabiła pragnienie starań
gdy po raz pierwszy szukał uczuć
znalazł cień
i już nie pragnął
odepchnięty
i nauczył się tylko
pisać o miłości
wzruszające wiersze
czarować siłą słów
i zniewalać pozorną wiedzą
zatrzymując przeszłość
nie zauważył
że doświadczenie
wyrasta z każdej nitki chwil
zawieszonych między
myślą a działaniem
w kolorowych snach
porywy serca kusiły magią
i tajemnicą doznań
nie dowierzał
że po przebudzeniu
mogą przestać trwać
w szarości na jawie
przewracał karty kolejnych książek
zamiast dni
z niepewności
miał zziębnięte serce
Komentarze (4)
Smutna rafleksja :)
piękny wiersz, rozliczenia, retrospekcje, pozdrawiam
A strach ma tylko wielkie oczy, szkoda, że tak mu się
dał omotać.
bardzo dobry ...
miał zziębnięte serce i coraz bardziej się w tym
pogrążał ....
może ktoś pomoże odnaleźć ciepło i sens życia :-))
pozdrawiam serdecznie