CHOĆBYŚ SIE PROCHEM STAŁA TWÓJ...
Dla tej którą pokochałem tak mocno jak ona pokochała naukę i Rosję
Iskre w mym sercu swym spojrzeiem
wznieciłaś
me przesady zwątpienie jak anioł zabiłaś
i sama nie rozumiejąc co sie wokół
dzieje
dałaś mi w ciemnosci na nowo nadzieje
W twych oczach zobaczyłem świat przez
przymat piekna
gdy poczułem że mą reke pieści twoja
ręka
i kolorów nabrało życie czarnobiałe
gdy ta iskra rozpaliła palenisko małe
Ten ogień z palieniska co płonął gdzieś we
mnie
spłoszył na około czające sie cienie
i obudził ponownie uśpione marzenia
w pragnieniu że spełnią sie wreszcie moje
marzenia
Tak spędzając razem długie dni zimowe
wstąpiłaś tam gdzie nie był jeszcze zaden
człowiek
na krawędz przepaści w mego życia
miescie
którego piękne czeluścia mają imie
szczęście
Jednak czas twej radosci jak zefir
przeminął
zostawiając za sobą gróbą czarną kreskę
I dnia przesmutnego pewnego wieczoa
Postanowiłaś niebyć wiecej w tym pamiętnym
mieście
Odeszłaś od krawędzi z delikanym
westchnieniem
i ja zrozumiałem że tego nie zmienie
zamiast skoczyć w głebie radości bez
końca
postanowiłaś odejsc do innego słońca
Blask to był ogromny lecz fauszywy
zarazem
dawał piękno choś pajęczyny tkwiły za
obrazem
Nie dzieliły cie od niego olbrzymie
odległości
Ty jednak nie widziałaś kroczącej
samotnosci
Poczułaś ten ból w chwile po rozstaniu
zabijając wybór w sym skrytym szlochaniu
i ze łzami w oczach chciałaś mi
wykrzyczeć
"obiecaj mi jedno-że czasem napiszesz"
Powiedziałaś to cicho z głebokim
wachaniem
nie wiedziałaś co bedzie i jak chcesz sie
stanie
do dzis tak naprawde nie wiesz co
zrobiłas
i jaka do tego popchnęła cie siła
gdy wiedziałem że przepadło i klamka
zapała
moja radoś jak niebo podaczas burzy
zbladła
jednak nie licząc na to że zmienisz swe
zdanie
pocałowałaś mnie namiętnie na to
pożegnanie
i choć było to tylko pożegnalnycm gestem
nie całowałaś tak czyle nigdy wcześniej
przedtem
teraz gdy ten czas jak zima minął
myśle o tobie z uśmiechniętą miną
i przeglądam w pamięci twoją twarz jak
zdjecie
tuż po przebudzeniu i tuż przed
zasśnieciem
wspominając te chwile gdy bylismy sami
i przez kilka miesiecy nawzajem oddani
złożyłem ci jednak pewna obietnice małą
że gdyby coś sie u mnie pozmieniało
i gdybym przestał Cie kochać albo lepszą
poznał
mam dać ci znak,a ty go wtedy poznasz
jednak pomimo poszukiwań powiem ci jedno
wszystkie inne przy Tobie najzyczajniej
bledną
i teraz jeszcze jedną rzecz Ci
poprzysięge
CHOĆBYS SIE PROCHEM STAŁA TWÓJ PROCH KOCHAĆ
BEDE
Amen... Male wyznanie w środe popielcową pisane w pamięci na mszy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.