Chociaż błądzę
Ciąłbym, szarpał, rwał na strzępy,
ludzi tych co niczym sępy,
znęcać wolą nad padliną.
Cieszyć zemsty zwykłą dolą,
i nie myśleć nad przyczyną,
co te chęci w nich wyzwolą.
Chował, więziłbym i dusił,
w ludziach rozum im wymusił,
do myślenia móc przekonać.
Dając przykład słusznej wiary,
która dźwięczy gdzieś na stronach,
rozłożonej równo kary.
Krzyczałbym donośnym głosem,
płacząc skrycie nad tym losem,
widząc tych co zapatrzeni,
usuwają w cień swe żądze.
Zawsze tacy złem karmieni,
sprawić mogą że pobłądzę...
Komentarze (3)
słowo czyni cuda,może wysłuchają krzycz głośniej
czytając ten wiersz wyobraziłam sobie srogiego
kaznodzieję,który krzyczy na ambonie ..bardzo wymowny
/usuwają w cień swe rządze./ popraw proszę orta.