Chodząc z zachodem
"Znowu dziś widzę zachód słonca Znowu udało się doczekać końca..." Kazik
Jak jest za zachodem
Gdy pety rzucone mijam na jezdni toczac się
zamyślonem chodem
Gdy prześwietlony kierowca mija mnie
samochodem
Gdy widzę, czuję i myślami smakuję,
Te wrażenia mimochodem.:.
Wtedy myślę;
Góralu czy masz korale z Uralu?
I nie żal mi tego, że dzień mija
Bo zachodnie światło lin gór nie pomija
Po zeszłym dniu swe światło wspomina
I wiem, że musi coś zajść
By mogło być zdarzenie
Z przepaści skrajności ocalenie
‘Mitu Końca’ obalenie
To nie całopalenie
Ale symbioza jak Trójca Przenajświętsza
Duchem Świętym niewiasta wywyższona
Upadłych ludzi „orędowniczka
nasza”
Uwodzicielka Słowa Bożego apostołów
To myślenie na wenie
Zachodu nastąpienie
Na twardniejącym asfalcie
I w zbożu, przy świerszczy akompaniamencie
A po drugiej stronie horyzontu,
Słońca światła rozpostarcie
Odnotowane jako nowy dzień w kalendarzu
karcie
Tu jedno zachodzi
Tam drugie nachodzi
(„Musi zabić ktoś by żyć mógł
ktoś”*)
Nadzieje swym światłem rozwozi
I z nadzieją witać dzień,
Który jest jak biała gołębica dla Noego
I z nadzieją żegnać zachód,
Jak najpiękniejszy rozwód
Bo to jeden, acz z dwojga, życia obchód
*Abra dAb "Brat nie ma juz miłości dla mnie" Jedyny wiersz na 'thacu'
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.