Młodzieńcza miłość - IX i X
Pozdrawiam Was kochani i pięknie dziękuję,
za sympatyczne komentarze i głosiki.
Rozdział IX
Minął rok, a u młodych zaszły znaczne
zmiany. Oprócz tego, że Andrzej zmienił
pracę i to w innej miejscowości, urodziła
im się córeczka, której dali na imię
Amelka. Ciężko teraz było Elżbiecie samej z
małym dzieckiem, ale był też i plus tej
rozłąki - mąż lepiej zarabiał. Co tydzień
przyjeżdżał w odwiedziny i choćby tylko
wtedy, starał się być dobrym mężem i ojcem.
Do pewnego czasu można było to jakoś
znieść, choć na dłuższą metę, stawało się
uciążliwe. Oboje zaczęli myśleć, jak temu
zaradzić. Póki co, postanowili że na tym
nowym miejscu, Andrzej będzie szukać
jakiegoś mieszkania do wynajęcia, aby cała
trójka mogła być razem. Nie trwało to zbyt
długo, ponieważ dostał namiary od kolegi z
pracy, który również wynajmował mieszkanie
a raczej pokój, u pewnej rodziny na wsi.
Gospodyni która zajmowała się wynajmem,
miała jeszcze jeden pokój w rezerwie, który
Andrzejowi bardzo się spodobał. Ucieszył
się z takiego obrotu sprawy, bo wiedział że
i Ela również będzie zadowolona. Kiedy
załatwił wszystkie formalności a pokój
przygotował do zamieszkania, teraz mógł już
pomyśleć o przeprowadzce. Na początku
zamieszkali tylko we dwoje ale już po
tygodniu, cała ich trójka była wreszcie
razem. Dobrze mieszkało się w domku na wsi,
choć co prawda tylko kątem, ale i warunki
zwłaszcza latem, były nieporównywalne do
miejskich. Świeże powietrze, ogród wokół
domu, no i owoce i warzywa na miejscu. Te
warunki były sprzyjające, ale były też i
takie, które należały raczej do uciążliwych
- toaleta na dworze i woda którą trzeba
było nosić wiadrami, od gospodyni z
parteru. Niewygodne stawały się też zakupy,
po które daleko trzeba było chodzić. Minęło
pół roku, które dla Eli nie było tak
łaskawe, jak sobie wyobrażała. Nie była
przyzwyczajona do wiejskich warunków, a i
mało miała męża na co dzień (dużo pracował,
żeby więcej zarobić). Nie miała mu tego za
złe, ale zdana była wyłącznie na siebie,
jeśli chodzi o prowadzenie domu a także
zajmowanie się dzieckiem. Pewnej soboty,
kiedy wreszcie Andrzej miał wolny dzień,
postanowili iść z Amelką na długi spacer, a
przy okazji porozmawiać co dalej. Wspólnie
postanowili, że wracają w swoje strony. Za
niecałe dwa tygodnie byli już na miejscu,
choć nie do końca u siebie – zamieszkali u
teściów Eli. Minęło następne pół roku i
zbliżały się urodzinki Amelki - skończyła
roczek. Andrzej przyjął się do nowej pracy
- zarabiał trochę mniej, ale poniekąd byli
u siebie, a warunki higieniczno sanitarne
znacznie różniły się od wiejskich. Czas
płynął, Amelka rosła i umilała chwile
wszystkim domownikom. Wszystko niby
układało się w miarę dobrze, ale i zaczęło
się psuć między Elą i Andrzejem. Któregoś
wieczoru, kiedy to mąż już bardzo spóźniał
się z pracy, a Ela zdenerwowana chodziła od
okna do okna wypatrując go, usłyszała od
swojej teściowej, że on kogoś ma. Dla Eli,
był to cios w samo serce. Wiedziała że mąż
lubi kobiety, ale nie podejrzewała że ją
zdradza. Nic innego jej nie pozostało, jak
przenieść się do rodziców. Tak więc
przeprowadziła się wraz z Amelką i podjęła
pracę. Minął już jakiś czas od pamiętnego
dnia, o którym wolałaby zapomnieć, ale
niestety było to niemożliwe - Andrzej
poprosił o rozwód. Ciężko było pogodzić się
z takim faktem, ale cóż było robić. Ela
postanowiła nie utrudniać i jeszcze
bardziej nie komplikować tego, co w
zasadzie nieuniknione - zgodziła się, na
jego propozycję. Wszystko odbyło się w
miarę bezboleśnie, choć to tylko gra
pozorów. W głębi serca pozostał ból i
miłość do człowieka, którego nie potrafiła
przestać kochać.
Rozdział X
Minęło parę miesięcy, które dla Elżbiety
były prawdziwą gehenną. Ciężko jej było
pogodzić się z faktem, że jej ukochany mąż
nie jest już jej mężem, a wspólne sprawy
raczej ich dzielą, niż łączą. Niestety, nie
można było już na to nic poradzić - klamka
zapadła. Życie toczyło się dalej i trzeba
było stawić temu czoła. Teraz najważniejsza
była Amelka, która potrzebowała matczynej
opieki i taką też, starała jej się
zapewnić. Nie mogła jednak przebywać z nią
bez przerwy, ponieważ chodziła do pracy i w
tym czasie, małą zajmowali się dziadkowie.
Dni mijały, mała rosła, a rany po rozłące z
ukochanym, powolutku zabliźniały się.
Ponieważ Andrzej wciąż mieszkał u rodziców,
często wpadał do Amelki, a i robił jej
sporo zdjęć. Rozmawiał też dużo z Elą, a
nawet czasem zaproponował spacer. Z racji
tych spotkań, dziecko wciąż miało kontakt z
ojcem, a i Ela nie musiała aż tak tęsknić.
Trwało to jakiś czas, ale wszystko co dobre
szybko się kończy – Andrzej ożenił się i na
jego częste wizyty, nie można było już
liczyć. Teraz Amelka rzadko widywała już
tatę, a i Ela musiała poradzić sobie, z
nostalgicznym uczuciem które wciąż w sercu
skrywała. Ponieważ praca zajmowała jej
sporo czasu, a i nieraz zostawała po
godzinach dla większego zarobku, to i
Amelka tęskniła za mamą. Ale cóż było
robić, życie toczyło się własnymi torami, a
i trudno przewidzieć, co człowiekowi
pisane. Ponieważ w zakładzie pracy w którym
Ela pracowała, zatrudnionych było bardzo
wiele osób, a przy tym i sporo mężczyzn,
tak więc nie było problemu żeby kogoś
poznać. Choć znajomych miała wielu, to jak
dotąd nikogo, przy kim mocniej zabiło by
jej serce. Ponieważ zbliżały się jej
urodziny, postanowiła zaprosić koleżanki i
kolegów z pracy. Nikt z zaproszonych nie
odmówił, a wręcz wszyscy byli chętni.
Impreza rozkręcała się z godziny na
godzinę, choć można powiedzieć, że w miarę
kulturalnie. Jedzenia było mnóstwo, a i
trochę alkoholu dla tych, którzy bez niego
nie potrafią się bawić. Wśród zaproszonych
był też ktoś, kto jak się później okazało,
od dawna był zakochany w Elżbiecie, o czym
ona nie miała pojęcia. Tak więc zaczął się,
następny etap w życiu Eli. Teraz kiedy
miała już kogoś bliskiego, choć jak na
razie nie żywiła do niego żadnych uczuć,
ale sama świadomość powodowała, że nie była
już taka osamotniona. Chłopak który miał na
imię Zenon i trochę od niej młodszy, stał
się dla niej dość bliski, choć nie na tyle,
żeby wiązać z nim jakiekolwiek plany. Był
miły, w miarę opiekuńczy, ale i bardzo
zazdrosny, co stawało się częstym powodem
kłótni. Ponieważ Ela była już trochę
wszystkim zmęczona, a i miała zaległy
urlop, postanowiła wyjechać wraz z Amelką,
na parę dni do cioci Wiktorii. W czasie
kiedy tam już była, zdała sobie nagle
sprawę z tego, że tęskni za Zenkiem a tym
samym, że chyba właśnie zakochała się.
Należała do osób, które szybko potrafią się
zakochać, ale równocześnie nie potrafiła
równie szybko, zapomnieć o byłej miłości.
Komentarze (17)
Tak, pisz, pisz,
bo opowiadanie wciąga.
Pozdrawiam serdecznie Isiu:)))
Isiu Bardzo dziękuję za miły komentarz Opowiadanie
coraz bardziej wciąga a Szczególnie postać Zenka
Ciekawe co dalej Pozdrawiam Isiu
Witaj Irenko!
młodzi żyją dzisiejszym dniem...
uroczego wieczorku:)
Dziękuje pięknie za cudowny komentarz.Przebywam w
kraju na krótkim urlopie i brakuje mi czasu
kochanie.Buziaczek pa
Życie pisze rożne scenariusze. U Eli z pewnością dużo
się dzieje, choć nie zawsze jest wesoło.
Pozdrawiam Isiu:)
Dużo się dzieje i bardzo dobrze.
Isia - ale przy ciężkiej pracy, każdy osiągnąć może
dobre kołacze i tego każdemu życzę.
Życie jest nieprzewidywalne :) pozdrawiam i głos
zostawiam +
Bardzo Ci dziękuję Marysiu, za te cenne wskazówki -
wezmę je pod uwagę. Jeśli zaś chodzi o Twoją sugestię
(tak to odebrałam) co do tekstów z klasą - moich za
takowe nie uważam, więc i te wymagania średnio mnie
dotyczą. Jestem tylko zwykłym samoukiem, a to co
próbuję przekazać za pośrednictwem wierszy, czy też
opowiadań, to tylko skromna umiejętność (jeśli można
to tak nazwać). Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę,
miłego reszty dnia:)
Isiu - prawda, że po to są żeby ich używać, ale teksty
z klasą mają swoje wymagania. Nie ja to wymyśliłam,
tylko słuchając wielu podpowiedzi, tego się nauczyłam.
I wierz mi, każdy dąży do tego, żeby jego teksty się
podobały. Nie wierzę wszystkim tym, którzy piszą, że
im wszystko jedno. Natomiast używać należy tam, gdzie
to konieczne, bez nadmiaru.
Serdeczności.
Ewuniu, Bożenko, Mario, Wandziu i Oleńko - pięknie
dziękuję, za sympatyczne komentarze. Co do Twoich uwag
Marysiu - zgadzam się tylko, jeśli chodzi o
częstotliwość używania słowa aczkolwiek (poprawiłam).
Cała reszta według mnie, jest poprawna. Jeśli chodzi o
zaimki - po to są, żeby ich używać. Pozdrawiam
serdecznie:)
I tu zgadzam się z mariat
Pozdrawiam Isiu:-)
I tu zgadzam się z mariat
Pozdrawiam Isiu:-)
I tu zgadzam się z mariat
Pozdrawiam Isiu:-)
przyjemnie się czyta
miłego dnia Isiu :)
Losy ludzkie są pokręcone jak nici liny, nikt nie jest
w stanie przewidzieć, co jutro przyniesie i dlatego,
już w czasach młodości jednym z pacierzy powinno być -
"bądź przygotowana/y na wszelkie zaskoczenia".
Ciekawie prowadzisz akcję, gorzej sobie radzisz z
zapisem. Do tego, co wczoraj mnie się rzuciło w oczy,
jeszcze musisz pilnować żeby nie używać niepotrzebnie
zaimków tam, gdzie bez nich możesz się obejść, jak
np.tu:
"Póki co, postanowili że na tym nowym miejscu, "
(bez 'tym' o wiele lepiej)
Póki co, postanowili że na nowym miejscu,