I chusteczek niedostatek
I chusteczek niedostatek
kiedy łzy lecą strugami,
zmoczą nosek, potem szatę
nad zdartymi kolanami…
a zaszlochać na ratunek
gromko Zosia przecież musi,
schować trzeba nawet dumę
głośno woła „chcę
mamusi”…
Z niepokojem Krysia z Olą
moczą listki w resztach deszczu
i na rany skoro bolą
przykładają – ona wrzeszczy…
O… ukradkiem dwa listeczki
naślinione na kolanka
lepsze będą od chusteczki,
kiedy cierpi koleżanka,
I za chwilę pomysł mają,
że w doktora się pobawią
skoro Zosi pomagają,
a jej oczy już nie łzawią…
Do okładu dwa kolana
są gotowe, działać…trzeba
no i rana błotkiem zlana,
jak lekarstwem się zalewa…
Potem długo się leczyła
zmiana na obu kolanach,
Pani doktor się dziwiła,
że to brzydka jakaś rana…
Komentarze (12)
Śliczny wiersz... mozna go czytac dzieciom.
Ślicznie opisane lata dziecięce,kiedy kolano,czy
łokieć krwawiły a listki pomagały ukoić ból i tamowały
krew,chociaż nie zawsze.ładnym,delikatnym piórem
wiersz napisany,rymowany,ośmiozgłoskowiec.
Skąd ja to znam, też zawsze na zadrapania przyklejałam
młody listem klejacy z olchy, ale to może faktycznie
pomaga skoro listkowa recepta na ranki taka
popularna. Doskonałe wspomienia pięknym wierszem
napisane i pomysł wyśmienity.
przywołane dzieciństwo a i teraz leczone są tak
zadrapania Ładny wiersz i zgrabny nie tylko dla dzieci
Wiersz w klimacie ciepłym budzi uśmiech
Pomysłowe dziewczyny zawsze radę znajdą, może nie do
końca przemyślaną, wszak ślina i listek to niezły
plasterek, niepotrzebnie dodały błotko....
Ładnie opowiedziałaś historię z życia. Pamiętam zdarte
kolana i własne sposoby na rany ;-) Koleżanki jednak z
błotem przesadziły ;-)
Dieciaki mają najśmielsze pomysły tylko nie zawsze
skuteczne, wierszyk bardzo mi sie podobał, gratuluję
wyszukanego tematu.
świetnie podpatrzone, zapamiętane z dzieciństwa, takie
są dzieci zabawy, wspaniały pomysł, realizacja,
uśmiechnęłam się czytając Twój lekko napisany wiersz:)
Zawsze biegałam z chłopakami, grałam w piłkę i miałam
stale "pocerowane" kolana. Mnie też moje koleżanki
przykładały na kolana liście babki. Wspaniałe,
beztroskie lata wyczarowałaś w swoim wierszu.
zachwyciła mnie nawet nie treść, ale płynność z jaką
opowiedziałaś tą historię, wiersz jak to mówią...sam
się czyta
Pamiętam z dzieciństwa, że zabawa w doktora nie
kończyła się u lekarza z raną na kolanie. ;)))
Rozumiem, że to wiersz z cyklu "Wesołe znachorki". :)
Bardzo ciepły, to dziwne ale on właśnie jest bardziej
ciepły niż wesoły. Więc dlaczego się uśmiecham? :)