chyba życie
moje stopy się chwieją,
czy w życiu bez postępu
mam się karmić wciąż nadzieją? powiedz
czy to wystarczy, czy mam tu coś innego?
czy chwytać mam się brzytwy, kiedy zewsząd
wiatry wieją
pełen myśli,
gdy tylko zamknę, i na chwilę zmrużę
oko,
z otchłani, podziemi, usłyszysz krzyk,
wysoko,
tam pośród chmury, gdzie żadna dusza
sięgnie,
gdzie umysł, zmęczony, gdzie nikt go nie
dosięgnie,
poczeka, przeczeka, wykrzyczy światu
mękę,
w zaciszu, w obłędzie, podzieli się swym
lękiem,
bez strachu,
bo jego przecież nikt już nie wysłucha,
zatruty, przeklęty,
nikomu nie zaufał
i miną lata,
to strata dla całego świata,
zamknięty w sobie,
a w każdym jego oknie krata,
obojętności,
w tym świecie zapomnienia
już nie ma nadziei
już nie ma spełnienia
Komentarze (1)
eee, koleś, wcale nie jesteś taki zmęczony...jesteś
skromny...a wiersze piszesz niezłe !