Ci w białych
Cudownie Cię znowu mieć.
Wróciłeś, choć miałeś nie wracać.
To co mi pozostaje, to tylko chcieć
Ciebie na własność, wizje roztaczać.
Dla mnie godziną jest sekunda,
gdy jestem tam gdzie Ty.
Sekundy dłużą się, jak na ringu runda.
Czy podniosę się? Czy będę mieć
wystarczająco sił?
Innego jutra już może nie być.
Zadowalam się chociaż tym, że gdzie jesteś
wiem.
Pies wyje, gdy jest mu źle. Wyje, bo nikt
mu nie zabrania wyć.
Rozpaczam…z bólu całego Cię zjem.
Miłość dzikim zwierzęciem.
Niewiadomo czy się łasi i chce być
pogłaskana.
Jednym złym posunięciem,
może być odebrana.
Cudownie Cię znowu mieć, choć trudno.
Tak naprawdę nie ze mną przebywasz.
Nie chcę wyjść na osobę obłudną.
Nie wyjdę, bo to nie Ty tutaj
przegrywasz.
Dobrze znam to uczucie nieopisane.
Poznałam te rzeczy jak falę zbrodni.
Mówiąc, zasłużę na naganę.
Kocham, ale nie staram się nic
udowodnić.
Nie potrzebuję współpracownika,
który pomoże wybudować wieżę mych
słabości.
Nie boję się zdania innych, co powie
publika.
Nie potrzebuję litości.
Jakoś sobie radzę.
Buduję grzech i ból, ból i grzech.
Tylko ja kontrolę nad sobą mam i władzę.
Nie kochasz mnie? Cóż…pech.
Nigdy Cię nie opuszczę, wiesz przecież
to.
Znasz mnie na wylot. Jak umierać to
oboje.
Przepraszam za całe ode mnie zło.
To z mojej winy tyle w umyśle twym
wojen.
Nie mam ochoty, by przyjść i Cię porwać.
Nie puścić…trzymać o wodzie i
chlebie.
Ci w białych fartuchach zdążyli by mnie
dorwać
i odseparować (tak jak kiedyś) od
Ciebie.
Nie rozumiem dlaczego zmieniłeś adres,
namiary,
gdy dowiedziałeś się, że mnie wypuścili.
Chyba nie sądzisz, że złe mogłam mieć
zamiary.
Dobrze mnie traktowano, lekarze byli
mili.
Nie uciekaj, bo i tak Cię złapię.
Nie udawaj, nie miej mnie za wariatkę.
Nawet bez rąk i bez nóg się do Ciebie
doczłapię.
Jak chcesz możesz być synem – będę
twą matką.
Dzikie zwierze, chory dom, nieznane
uczucia.
Nie odchodź…czy nadszedł twój
czas?
Bez planowania, żadnego knucia.
Powoli, cicho, niewidocznie włożę nóż pod
swój pas.
Jak nie znajdę Ciebie, to znajdę ją.
Gdy nie odnajdę jej, odnajdę Ciebie.
Zabije kochankę, nową zabawkę twą.
A jeśli nie – to siebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.