Ciche łzy...
Zły szary świat dokoła mam
Gdzieniegdzie tylko kolor wesoły
Ponurość ustala reguły gry
Jak bezlitośnie władają tyrany
Zapłakani ludzie wciśnięci w kat...
Wylewają łzy...
Szepczą cichutko skargi do Boga...
Łapię za kołnierz strażnika dnia
Słońce zatrzymać przy sobie chce
Gdzie się podziały te dróżki dwie
Co szczęcie mi wieczne dziś obiecały
A zapłakani ludzie wciśnięci w
kąt…
Wylewają znów łzy…
Szepczą cichutko skargi do Boga…
Worek rozpaczy przy sobie mam
Trzymam bladymi dłońmi tak mocno
Że w oczach z wysiłku aż…
Zrobiło mi się piekielnie mroczno
Bo zapłakani ludzie wciśnięci w
kąt…
Wylewają łzy…
Szepczą cichutko skargi do Boga…
I ja już szeptam zraniona znów
Usycham w krainie nieskończoności
Składam łagodnie się do snu
Zamykam oczy…patrzeć… nie
mogę…
Odlatuję chętnie w krainę snów
Zapłakani ludzie wciśnięci w kąt…
Wylewają wciąż krwawe łzy…
Ja już uśpiona nie patrzę gdy…
Szepczą cichutko skargi do Boga
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.