Z ciebie nie można wcale drwić
Z ciebie nie można wcale drwić,
Powiem też więcej, że nie sposób.
Rozwinąć pełną intryg nić,
Potrafi tylko kilka osób.
Ja nie należę do elity,
Tchórzostwo w godło mam wpisane.
Nie jestem także w ciemię bity,
Wiem, jaką może przynieść ranę.
Wolę uchronić własne trzewia,
Albo, co gorzej kastrowanie.
Pragnąłbym dożyć bezkrólewia,
Znosząc okrutne panowanie.
Dlatego będę ciebie chwalił,
Krytykę zaś zostawię innym.
A kat niech jeszcze się oddali,
Nie muszę być wszystkiemu winny.
Może troszeczkę urągałem,
Pokazywałem wady twarzy.
Ja tylko tłumom złym sprzyjałem,
Bo chciałem by umieli marzyć.
Ten wypiął tyłek na poetę,
Nawet pomazał twórcę kałem.
I taką sprawił mi podnietę,
Że sam się kałem upaprałem.
Teraz już wiem, że to nie sposób,
Tak łatwowiernie z ciebie drwić.
Bo to potrafi kilka osób,
Ale nie ja, ja pragnę żyć.
Komentarze (1)
Szczerze to źle kończą Ci, co ze mną zadarli. Ciekawy
wiersz.