cisza
Żyjąc na skraju osamotnienia,
Spotykam ciszę.
To dziwne...
Nie jest natrętna,
Nigdy nie męczy.
Jest jak przystań,
Na której zmęczona dusza
Szuka odpocznienia.
Jest azylem dla mych myśli,
Czymś wyrwanym ,jak z kontekstu
Cholernego realizmu.
To z nią mi tak bezpiecznie,
Ona w lot układa w słowa
Moje myśli i intencje.
Jej powierzyć mogę wszystko.
Nie pochwali i nie skarci.
Najważniejsze,że jest ze mną.
Lubię kiedy tak przychodzi
Cicho... prawie bezszelestnie.
Jednak czasem mnie zabija,
By za chwilę mnie odrodzić.
Odkryć we mnie co zakryte,
Kiedy oczy me przeciera.
Wdziera się do moich myśli
I rozbiera je do naga.
Czy jej nie wstyd?
Cisza wstydu nie posiada.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.