Co w mej duszy gra...?
Ocieram oczy granicą znużenia
Palcami muskam narzutę snu
Próbując uwolnić się z samotności więzów
Gdzieniegdzie wgniecenie po trumience
marzenia
Nieco podeptanego nadziei mchu
Co zbiera kropelki suchej imitacji
Rysy przeciwieństw na dłoniach wyryte
Kontrast krwawo raniący dziś zmysł
Szczęście ironią grubo przykryte
Uczucie że uśmiech po drodze gdzieś
znikł…
Radość w kamień rzucony od niechcenia
Powolutku zamienia się
Gdzieś w środku więżąc pragnienia
Jak nienawiści potwór na duszy dnie
Co wszystko w proch obrócić chce
Tam życie napotyka życie
Płodząc uczucia wszelakich barw
Wychowując pancerne okrycie
Co chronić ma biel od czarnych losu kart
Młodzieńczym krokiem idąc drogą niewiary
I pragnąc argumentów przeciw
codzienności
Staram się jak mogę najmocniej
Lecz spadły na mnie chyba ludzkości gorzkie
kary
Ale wciąż z sercem przesiąkniętym
goryczą
I z milczącymi ustami mówiącymi wiele
Ściskam w dłoni płomyczek nadziei
Że w już tak zniszczonym monotonią ciele
Pojawi się wiara pachnąca miodową
słodyczą
Co w mej duszy gra?
Czy to ciało miłości woła ?
Jak odszukać rozwiązanie tej zawikłanej
zagadki?
Czy serce wreszcie odszukać je zdoła?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.