coś się skończyło
Prosiłem Ciebie, żebyś był poręczą kiedy biegła w dół po schodach , by uciec przed moim wzrokiem. Prosiłem Ciebie, byś był poduszką i zderzakiem, kiedy pędziła autem by pierwsza przejechać skrzyżowanie.Prosiłem i modliłem się do Ciebie, byś był powiernikiem i chusteczką jej łez , kiedy to ja byłem tym smutkiem...Ale nie;nie Ty,Ty miałeś lepszy pomysł...Ty ją uprowadziłeś ,odebrałeś...Nigdy już nie będę Ciebie o nic prosił, choć krzyż wisi na mojej szyi , to w sercu tylko tęsknotę będę nosił, a ogromny żal nie wyklucza, że rozum też czasami się myli...
Komentarze (5)
Samotność nigdy nie będzie naszym sprzymierzeńcem.
Ciekawy wiersz. Pozdrawiam:)
Smutne.Pozdrawiam:)
Wyroki boskie czasem budza zal i rozgorycznie ...
trochę epitafium, a trochę osobliwa modlitwa z
pretensją...
Dojmujące epitafium +)