Cymbergaj
trzeba stępić nóż, wygiąć widelce, zrobić
dziurkę w łyżce.
żeby się kłótnią zbytnio nie przejeść, bo
kat dziecięcych
wycinanek i tak odezwie się pierwszy
a w uszy ledwo palec wchodzi. mówisz
powoli,
każda głoska najpierw na [slow motion] ,
odrywa
się razem z tkanką z krańca języka, by
odbić się z trzaskiem
od podłogi. a tak nie lubię krzyku -
zwłaszcza [crescendo]
potem jak kauczuk, ściana, pięść, czerwień
policzek, usta -
gramy w pinballa codziennie. tyle, że nigdy
nie łapę bonusów,
a żetony na sznureczku, oszukują
mechanizm.
uryna na system spływa odgórnie, a ponoć to
na dole
krzyczą najgłośniej. ale co to za pies, co
jak ujada
nie szczerzy zębów - dentyści w
weterynarii
to chyba gatunek na wyginięciu
wolę z budy się nie wychylać, miska zawsze
przed wejściem
tak bezpieczniej. mieć łańcuch za krótki, a
pod zszarpanym kocykiem
skrzętnie wykopany dołek. zapytasz po co
chowię uraze
a to tylko jesienna depresja
Komentarze (2)
Twoje wiersze są wyjątkowe.Odbijają gdzieś w bok od
"stałego lądu"
Ciekawy wiersz na smutny temat. Czy nie miało być
"nie szczerzy zębów" w trzynastym wersie.
Pozdrawiam.