Czarna klasyka...
Przesuwam dłonią po żółtym ołówku
i czernej nadziei.
Wybrałam klasykę,
czarny prochowiec, który zabiera deszcz
czarny pasek, który kradnie obce
spojrzenia.
Pozostały czarne sny, takie proste
i wiersze pełne pragnienia.
Bo nie potrafiłam zasnąć na łące.
Chciałabym mieć trochę magii...
do tego wszystkiego.
Noce pełne świec ze spacerem do nich...
Nadal czuję na powiekach słońce z tamtej
fotografii,
i zapach tamtej łąki,
czuję dotyk tamtych traw
i rosy ma ustach.
Miałam też łzy, z których perłowy naszyjnik
zrobiłam...
Jedna perła - jedno marzenie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.