Czemu?
Pokój oświetlany bladym płomieniem
świecy
Nikłe kształty tańczące na białawych
ścianach
A ja siedzę w ciemnym kącie jak w
fortecy
Zbudowanej z cieni; z piwonią na
kolanach
Kwiat wydziela odurzający słodki zapach
Płatki ledwo trzymają się działek
kielicha
Szkarłatna krew dziwnie razi w moich
ranach
Za zasłoniętym oknem jęki wiatru słychać
W powietrzu unosi się złocisty miękki
kurz
Zza firanek wynurza się pajęczyna
promieni
Gdzieś za mną stoi mój niestrudzony anioł
stróż
Który próbuje całe zło ze mnie
wykorzenić
Zasiane podstępnie przez upadłych
cherubinów
Bez mojej wiedzy i zgody, kiedyś dawno
temu;
Piwonia, jak moje rany w ciemnym kolorze
rubinu
Z wyszukaną galanterią pyta mnie: czemu?
Czemu siedzisz sama w tym ciasnym
pokoju?
Czemu nie rozwiniesz płatków tak jak ja?
Czemu nie znajdujesz szczęścia, ładu,
spokoju?
Czemu nie rozłożysz skrzydeł jak wolny
ptak?
Nie znam odpowiedzi na te wszystkie
pytania
Są zbyt trudne dla niepoprawnej
romantyczki
Wiem tylko że byłam, jestem i będę sama
I że nie potrafię wygrać ani jednej
potyczki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.