Czerń
szare i puste smutne ulice
do bramy ucieka kot
obca twarz za fieranką chowa się
uschnięty kwiat żegna dzień
zote słońce za górą chowa się
gęsta mgła dusi
deszcz zalewa łzami mnie
ostatni życia szał- unoszę się
stąd do gwiazd jest mila i dzień
ostatni zjazd już widać ich cień
czerwone światła stopu gasną
zapadam w czerń
latarni blask spada w dół
mokry bruk błyszczy się
z kałuży patrzy zniszczona twarz
chce tego jeszcze raz
złote słońce za górą chowa się
kolejny raz i już jest lżej
zamglony wzrok ogląda świat
biały pył rozpuszcza mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.