Czerwone motyle
Biegne przed siebie,
widze zlota zboza, przedzieram sie przez
nie
zgubna wolnosc
ganiam czerwone motyle, wyrywam im
skrzydla
dlaczego nie uciekaja?
Nie jestem potworem,
stworzyli mnie
calkiem niezle,
ale nie wolno mi teraz zdjac maski
przeciez taka mnie poznali
jak sie wytlumacze?
slysze w uszach szum drzew
niezauwazalny
w codziennosci,
znalazlam klucz do szczescia,
ale jestem za slaba,
zeby otworzyc nim drzwi.
potykam sie
placze.
czekam az przyjdziesz,
a slysze tylko wiatr
i lamenty motyli
ktorym odebrano wolnosc.
poddaly sie bez walki
moze baly sie reagowac
zdaly na beznadziejny los...
mysle, ze
wierzymy w to
co nigdy sie nie wydarzy
tylko ja i one-motyle bez skrzydel.
Opis mojej codziennosci. Mile widziana konstruktywna krytyka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.