Cztery ściany świata
Cztery czarne ściany
Tak bardzo mi przyjazne
Patrzą na mnie z czterech stron
Od wschodu szept
Że będzie dobrze
Z nowym dniem
Od południa głos
Że trzeba żyć
I trzymać krok
Od zachodu szmer
Że sen
To na ból najlepszy lek
Od północy zaś
Ten huczny bal
Co ciągnie mnie
W czeluści swe
Że niemal to
Co życiem zwą
Tak szare jest
A lepsza czerń
I po co szept,
Gdy rano źle
I po co głos,
Gdy krok nie ten
I po co szmer,
Sam przyjdzie sen
A potem krzyk
Zabawa trwa!
W tym tańcu śmierci
Mój umysł tańczy,
I dusza ma!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.