Czy sobie szkodzę...
Moja żona głucha,
To, co chce wysłucha.
A resztę dopowie,
Tak słowo po słowie.
Mówię zawsze mało,
Oszczędzam wymowę.
A jej ciągle mało,
Zdania ma gotowe.
Udaje że słyszy,
Nie szanuje ciszy.
Milczenie kłopotem,
Żadnym tam już złotem.
Ja robię za mruka,
Ciepłe kluchy takie.
Zaczepki nie szukam,
Dobroć moim znakiem.
Ona w tym celuje,
Że strzały kieruje.
A trafia dokładnie,
Gdzie strzała dopadnie.
I ja się z tym godzę,
Niczym grzeczne cielę.
Czy tym sobie szkodzę,
To nic…, a jak wiele.
Komentarze (3)
W przypadku niedosłuchu dochodzi nieraz do komicznych
sytuacji. Wiem coś o tym.
zapatrzeni w jeden punkt
zawsze gusi są w zamyśle innym w:)
uroczy i przezabawny,super się czyta)))