Czysta
Wypucowała się do czysta
Wyszorowała całe ciało
Przez kark wsunęła lekką suknię
Ach, oczywiście śnieżnobiałą!
Tak wystrojona szła za Tobą
Przez góry życia i doliny
I była kurcze! taka czysta
Jakiej nie znają dziś dziewczyny
Nie oglądałeś się za siebie
Wiedząc że ciągle się pałęta
I zawsze będzie za plecami
Bo ona przecież taka święta!
Po bagnach i po grząskich błotach
Wcale się chodzić nie wstydziła
Sukienkę kurz pokrył wnet szary
A ona całkiem się zbrudziła
Wtedy przy drodze, na kamieniu
Polnym złamana ot! przysiadła
-Dalej nie ruszę ani kroku!
Jęknęła, zbladła ... i umarła
Miłość.
Bo nic nie warta choć tak czysta! Dziś stąpasz tylko po jej prochach Szansy nie miała od początku Boś Ty jej nie umiał pokochać.
Komentarze (1)
Piekny wiersz smutny ale ślicznie opisana śmierć
miłości.