Deszczowe lato
W słoneczny poranek tragedia się stała,
dotykając kosa szaropiórą żonę,
tę co pod opieką dwoje piskląt miała,
napadła śmierć czarna przebrana za
wronę.
Przestraszona matka gniazdo opuściła
i same bezbronne pozostały dzieci,
śmierć w swe zimne szpony życie
pochwyciła,
i kracząc złowrogo do lasu już leci.
Na nic tu lamenty i okrzyki trwogi,
poszarpane gniazdo pustką teraz świeci,
przepadł skarb największy, a z nim spokój
błogi,
w sercach dwojga ptaków ból ogień
rozniecił.
I zamiast śpiewania jak co dzień
radośnie,
kos skarżyć się zaczął głosem
przygaszonym,
a śpiewał tak tęsknie, smutno i
żałośnie,
że tym potęgował tylko lament żony.
Niebo, gdy tę skargę ptaków usłyszało,
widząc okrucieństwo zwierzęcego świata,
całe dookoła w chmury się ubrało
i łzy deszczem lało przez połowę lata…
Komentarze (70)
Piękny wiersz, ale okraszony smutkiem. Pozdrawiam :)
M.N. pisałem już o tych drapieżnych skłonnościach
niektórych ptaków, u mnie np. jerzyków, które
napadają na gniazda sikor i wróbli. W gminie mi
powiedzieli że natura sama się obroni. Dałem spokój.
Pozdrawiam M.N.
I w tresci , i w formie, podoba sie.
Pozdrawiam :)
bardzo ładny wiersz... z tragiczną nutką ...ale w
przyrodzie tak już jest ... że i ptaki śpiewają smutną
nutką ...
Uroczy obrazowy wiersz pozdrawiam
jakie to smutne,
ale klimat przednim słowem oddany
pozdrawiam
teraz wiem skąd ten deszcz- ( przyroda jest okrutna,
dobrze to pisałeś)
Trudno mieć żal do wrony, gdy świat tak został
urządzony. Podoba mi się wiersz w treści i formie.
Miłego dnia:)
i wszystko przez tę tragedie mamy teraz deszcze...
miłego dnia:)
malowniczo i uroczo