diagnoza
cisza spadła niespodziewanie
miażdżąc po kolei
jej wspomnienia
teraz żyje w rozbitym wazonie
ciała z którego wycieka
ostatni śpiew miłości
ona już prawie nie pamięta
uśmiechu - w grymasie ust
umiera dla siebie czy dla świata
walczy z pustką w głowie
gasnącym gestem czułości
a w jej sercu bezsens
zapuszcza głęboko korzenie
rośnie jak tumor w nieświadomej
części jej umysłu
i zagłusza kiełki kolejnej wiosny
zatrzymując pory roku
przestają się rodzić
motyle i anioły
bo jej ciało zaciska
złoty drut bezpamięci
skrwawione strzępki życia
giną w bezrozumnym mamrotaniu.
spokojnie - normalna kolej rzeczy
to tylko zespół otępienny
mówi lekarz
Komentarze (32)
Smutny wiersz i bardzo wymowny, jednocześnie skłaniasz
do refleksji...pozdrawiam :)
Świetny wiersz, z przyjemnością czytałam.
Pozdrawiam serdecznie :)