dlaczego zrobiłeś mi to właśnie TY
Przyszła i dziś, głowę spuściła,
Kwiatki na mogile świeże położyła.
Po jej policzku spłynęły srebrne łzy,
„Dlaczego zrobiłeś mi to właśnie
ty?”
To pytanie często zadawała,
Ale odpowiedzi nie usłyszała.
Na ławeczce usiadła i się zamyśliła,
Pamiętała, jak była niedawno szczęśliwa.
Gdy przychodził do niej z bukietem róż,
A teraz... nie przychodzi już.
Doskonale pamiętała każdą wspólna
chwilę,
Bo przecież było ich tyle...
Zamknęła oczy, pamięta ten dzień,
Myślała, że zapomni, że minie, jak zły
sen,
Ale te wspomnienia ciągle powracały
I wciąż taki sam ból jej sprawiały....
Razem do szkoły chodzili wiele lat,
On by podarował jej cały świat,
Ona na początku tylko go lubiła,
Lecz później ich przyjaźń w miłość się
przerodziła.
Byli dla siebie wszystkim, bardzo się
kochali,
Zawsze mili, kulturalnie się
zachowywali.
Na obóz letni razem nie pojechali,
Tylko na dwa tygodnie się rozstali.
Wrócili, spotkali się, jej coś nie
pasowało,
Jakiś inny on był, coś się z nim stało.
Zmartwiła się, o rozterce mu
powiedziała,
„No co ty Asia, wszystko ok.”-
usłyszała.
Ale od tego dnia nie było tak samo,
Nie wiedziała co się dzieje, płakała co
dzień rano.
Pewnego dnia z kolegami go zobaczyła,
Na ten widok bardzo się zasmuciła.
Jej chłopak pod mostem z piwem stał,
W drugiej ręce miał wódkę, kolegom
polewał.
Widziała z daleka, jak ręka mu drży,
Po chwili zobaczyła, że on na nią
patrzy.
Odłożył butelkę, powoli do niej
podchodził,
Zataczał się, jak żul rasowy chodził.
„To dlatego nie miałeś dla mnie
czasu”- szepnęła,
łza wielka po policzku jej spłynęła.
On coś powiedział lecz nie zrozumiała.
Pijany był strasznie, to jedno
wiedziała.
Odeszła, nie odzywał się dni wiele,
Teraz mu w głowie byli przyjaciele.
W końcu przeszedł, z papierosem w garści,
pijany,
Upadł, zsuwając się wzdłuż ściany.
Ona do łóżka go położyła, ucałowała;
„jesteś wspaniała”- od niego
usłyszała.
Po tym obiecywał, że się zmieni
wszystko,
Że znowu będą ze sobą blisko.
Uwierzyła, walczyć z nałogiem mu
pomagała,
Ale ta pomoc na nic się zdała.
Po kilku tygodniach zauważyła,
Że twarz mu wychudła, że się zmieniła.
Pomyślała: „Musiało stać się coś
złego”,
Zapytała o to się w końcu jego.
On rozdrażniony wyszedł, strzelił
drzwiami,
Patrzyła, jak chwiejnymi oddala się
krokami.
Z kurtki wypadły fajki, w woreczku
marihuana,
Wybiegła za nim, łzami zalana.
„Co to ma znaczyć?!”-
zapytała,
lecz odpowiedzi nie usłyszała.
Rękaw mu podwinęła i zobaczyła,
Rękę pokutą igłami, przez chwilę nie
wierzyła.
Do kurtki sięgnęła, wyjęła kolejne
papierosy,
Potem tylko słyszała jakie są jego losy.
Że pod mostem śpi, że ciągle ćpa,
Że przyjaciół podobnych do siebie ma,
Że alkohol zawsze czuć od niego...
„jak mogło spotkać to chłopca
mego?”
Znalazła go, do domu zabrała,
Ostatnią szansę znowu dała.
Poszedł na odwyk, trudno było,
Życie powoli do przodu się toczyło.
Wyszedł i wszystko było po staremu,
Przynosił róże, ona codziennie pomagała
jemu.
Myślała, że razem to pokonali,
Że więcej nie wypije, nie weźmie, nie
zapali.
Jak bardzo się myliła...
Tego dnia wcześniej z pracy wróciła.
Pod stołem w kuchni go zobaczyła,
Od razu po karetkę zadzwoniła.
W domu zapach papierosów, alkoholu
czuła,
Uklękła obok niego, strzykawka ją
ukłuła...
„Przedawkował”- tak słowa
lekarza brzmiały,
a w uszach słowa „nie wezmę
więcej”- jej dźwięczały.
Ostatni raz już ją okłamał...
Ostatni raz dane słowo złamał...
Codziennie na cmentarzu go odwiedzała,
Codziennie lampkę zapalała...
Przyszła i dziś... Oczy otworzyła.
Wstała, alejką do wyjścia ruszyła.
„Jutro przyjdę znowu”-
pomyślała,
bo przecież tak bardzo go kochała...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.