Do M...
Lepiej żebyś mnie znienawidziła
niż chciała litością poić
Lepiej gdybyś mi się przyśniła
łatwiej byłoby myśli uspokoić
Poszedłbym zupełnie inną drogą
gdzie bym szczęście jak wiśnie zrywał
Może właśnie tam spotkałbym kogoś
kto by mi pościelił gwiazd srebrzysty
dywan
Kto zdjąłby mi z czoła niepokój i lęk
jednym pocałunkiem zbawiennym
Tak, że nigdy nie słyszany miłości
dźwięk
stałby się głosem codziennym
Kto by mi wlał w dusze wiele dobroci
w zamian nie pragnąc niczego
Kto by mi serce na wieczność ozłocił
jasnym blaskiem serca swego
Tak więc Proszę Cię lepiej mnie
znienawidź
pozwól mi ostatni sen i ostatek sił
przekuć w przeznaczenia nową nić
nim oddam tobie krwi ostatnią kroplę z żył
!
Komentarze (2)
Smutny wiersz, bo obojętność nie jest miła, poza tym
ponoć od miłości do nienawiści krótka droga i te
ambiwalentne uczucia nie są letnie,
a przy obojętności ich nie ma wcale.
Pozdrawiam
Trafny przekaz. Najgorsza obojętność, bo bez
perspektyw. Pozdrawiam