Do Ciebie.
Upadłam na twarz
nie potrafiąc spojrzeć prawdzie
w oczy.
Siedziałam na klęczkach
załamując ręce
z bezsilności.
Nie potrafiłam podnieść wzroku
by nie napotkać twych zimnych
oczu.
Nie mogłam opanować emocji;
bicia serca i łez samowolnie
płynących.
Jak daleko jeszcze się posunę
raniąc siebie i Ciebie?
Ile czasu minie póki zrozumiem
jak wiele tracę..
Obudź mnie, proszę,
z obłędnego snu, w którym
trwam.
Podaj rękę i nie pozwól
bym zrobiła krzywdę tobie
i sobie.
Trwaj ze mną i wspieraj,
bądź zawsze gdy potrzebuje
i kochaj..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.