Do zobaczenia
Rzuciłem do wody zeschłe kwiaty,
Płyńcie przed siebie falą niesione.
Czas mi zakończyć życia dramaty,
Czas mi je uznać za zakończone.
Stały w wazonie okres zbyt długi,
Nawet podlewać sił już nie miałem.
Po cóż im były wodnych łez strugi,
Miłością do nich wszak nie pałałem.
Stały bo stały, sam je wsadziłem,
Kupiłem z myślą że tobie wręczę.
Ale ochotę szybko straciłem,
A szczerze mówię, za siebie ręczę.
Poznałem wreszcie co dla mnie znaczysz,
Myśl twoja, do mnie, przeniknąć chciała.
I już wiedziałem że nie wybaczysz,
Jak ty w miłości jesteś niestała.
Wziąłem więc kwiaty, i wyrzuciłem,
Woda zabrała moje marzenia.
Tym jednym ruchem wszystko skończyłem,
Mówiąc zwyczajnie…do zobaczenia.
Komentarze (7)
Myślę , że chodzi o zatęchłe kwiaty, czyt,
nieświeże.Szkoda kwiatów i zawiedzionej
nadziei.Pozdrawiam:)
Kwiaty, wazon przypomina mi się jakiś wiersz z lat
szkolnych. Ładnie napisane.
Bardzo mi się podoba Twój wiersz...Prześliczny...I
faktycznie, melancholii w nim sporo.
ale nie żegnaj... jest jednak nadzieja :-)
Nie doceniła, jej strata, a Tobie lepiej się nie
męczyć i zrobić tak jak piszesz. ;)
"Zeschnięte" czy zeschłe hmm? Ludzie czytają, tylko
komentarzy unikają..bo niby po co, skoro Ty nie
słodzisz :)..A czasem chciałbym poznać zdanie innych..
M.
to tak trochę jak ja ...............