Dokąd zmierzam? odpowiedz...
Dla mamy która pragnie bym odzyskał to co straciłem...
Ona przychodzi cicho tak
Wieczorem, niewidoczna w mroku
Włosami oplata mój kark, zabiera spokój
A czasem spada jej łza, którą wypijam
Upojony, wołający, wyjący prawie
W ciszy co mnie więzi
Wyrywam z pamięci
Chwile które ukryły mą siłe
Dokąd jeszcze mam śpiewać
Obcym którzy tańczą
Gdy serce marsze smutku
Wybija jak dzwon
Przecież gdzieś leży moja siła
Pogrzebana pewnie
A może tylko drży bym jej nie
znalazł
Bo wtedy wszyscy cierpiący
Konający w bezsensie
Mogliby sie radować
Miłością płacono by powszechnie
A fałszerze siedzieliby w więzieniach
Suchy chleb swoich czynów
I wode bym im dał
Oczekując w zamian zrozumienie prawdy
A czasem postawiłbym przy nich
Czas utracony by mogli przejrzeć
Swoją dążność zasiałbym na roli
Aby rosła w nich
Bo żniwa też muszą nadejść
Dla cierpiących głód
Gdy inni rosną między zbożem
Wypijając soki
Z tego co dopiero ma wzejść
Ja wołam a sam siebie nie słysze
Bo głos mój do mnie nie wraca
Jest tylko urojony jak ja i moja praca
W marzeniach tylko pozostaje
sprawiedliwy
Moje oczy nie widzą naprawde
bo jestem tylko ślepcem
Co jedzenia sie domaga
A kroki wokół czatujące
czekają aż wzrok odzyskam
bo przecież... istnieje tylko
Dziękuje Ci!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.