DOLINA
Zbrukana słowem, na dno stoczona,
Zbieram kamienie, każdy to cięższy.
W kieszeń worczastą głęboko chowam,
Wpadają tłukąc ostatni z pierwszym.
Przykuta dusza zgrzyta zębami,
Rozgryza głazy, szarpie się z myślą.
Zamyka później w sercu dynamit
Uczuć palących następne złe śniąc.
Zbrukana słowem już nie raz jeden,
Zasłaniam oczy, by łez nie ronić.
Osłonką półmrok, bez gwiazd na niebie,
A echo nadal me myśli goni.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.