Dotykiem...( Przebudzenie)
Nie , nie przestawaj, rób tak kochanie. Chcę mieć Cię ciągle na śniadanie.
Dotykiem dłoni budzisz mnie o świcie.
Tak niecierpliwie zaczynasz znów życie.
Wilgocią ust otwierasz mi oczy,
Ciepłem języka się z moim droczysz.
W nagości swojej nieokiełznanej.
Wypełniasz żądzą mnie nad ranem.
Codziennie na nowo jedyny i pierwszy
W myśli rozkoszą zawsze grzeszny.
Rozgrzewasz sobą me chłodne ciało.
Chcę krzyczeć ciągle, że jeszcze mi
mało.
Wtapiam się w Ciebie dłońmi, ustami,
Choć wiem, że jutro może mnie to zrani.
Komentarze (2)
co za radosne, upojne, erotyczne przebudzenie!! W
takiej chwili nie myśli się co będzie potem...
Dlatego należy chwytać chwile choćby były tylko
ulotne.. budzić, rozbudzać.. Wiersz trzyma w
napięciu.. ładny.. gratuluję.