Drewniaki
Latem się chodziło boso,
uważając na cierniaki
i gdzie tato kosił kosą.
W zimie - miałem swe drewniaki.
Spody z kloca brzozowego
ojciec piłką i ośnikiem
wystrugał nie dla jednego.
Oj, na lodzie były śliskie!
Pod szpicami krągłe blaszki,
podkóweczki na obcasy,
„na okrętkę” chciałeś strasznie
jeździć, kręcąc obertasy.
Albo z górki na ślizgawce -
byłeś również całkiem dobry;
tornister wisiał na drance,
a tyś szalał, bił rekordy.
Gdy się słonko pokazało,
to było jeszcze weselej
i śmiechu było nie mało -
rówieśnicy, przyjaciele.
Dziś, przy byle oblodzeniu
stąpam drobno; dziadzio ze mnie,
chodzę z duszą na ramieniu,
lecz uśmiecham się promiennie.
5 lutego 2000 roku.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.