Droga do osądu
Kiedy już zamkniesz za sobą drzwi.
Kiedy przed sobą ujrzysz już bramę.
Wtedy z tobą nie będzie już nikt.
Wtedy powiesz już tylko: Amen.
Teraz nie wrócisz – klamka
wypadła.
Musisz iść struga jasnego światła.
To jeden krok, lecz bardzo się wahasz.
Nie wiesz, czy serce i rozum posiadasz.
Wokół jest ciemno, pusto i cicho.
Co teraz Cię czeka? – To jedno wie
licho.
Za drzwiami bez klamki pozostał
Przyjaciel.
Teraz już wspólna Matkę posiadacie.
Przyjaciel Matka – wciąż plączą za
tobą.
Przyjaciel i Matka – okryci
żałobą.
Przyjaciel i Matka w pustych ścianach
domu,
o Twoich pragnieniach nie wspomną
nikomu.
Ty, chociaż w strachu, ku jasnej bramie
zmierzasz,
z każdym krokiem, odważniej, ciemność ta
przemierzasz.
Gdyś jest już w bramie – serce się
raduje
I nieświadomie bliskich upatruje.
Tu jednak inny los Cię czeka,
to nie jest jeszcze Styksu rzeka.
Teraz Twoje życie zostaje osadzone
wszystko stokroć badane, spisane i
sprawdzone.
Decyzję podjęto – wyrok
sprawiedliwy.
Wbrew polskiemu przysłowiu Pan jednak
rychliwy.
Musisz sad swój przyjąć – jednym,
krótkim Amen,
wahając się, zawierzasz: a niech tak się
stanie.
Ziemskie trudy Cię tu doprowadziły,
A boskie osądy to wynagrodziły.
Życie doczesne tak dawno straciłeś,
a to swoje wieczne Bogu zawierzyłeś.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.