Droga do piekła
Pogodny dzień
Słońce otula ciało złotymi rękami
Wiatr zabawia się z włosami
Oczy zamknięte ustępują uśmiechowi
miejsca
Chmury zabijają złotego pana nieba
Grzmoty informują o swej obecności
Chłód metalu zatapia się w gołym ciele
Cichy krzyk wydobywa się z zakrwawionych
ust
Czas stanął
Niewinna duszyczka pałęta się bez celu w
próżni
Spogląda w przeszłość
Sine ciało gnije
Bramy niebios zamknięte
Styks wypływa pod nogami
Mgła zaślepia oczy
Łódź dopływa do brzegu
Widać kontury istoty zmierzającej w stronę
brzegu
Oczy szeroko się otwierają
Chcą wyłapać choć najmniejszy szczegół tej
postaci
Nic nie widzą
Lodowata dłoń chwyta i ciągnie
Bramy przywitały
Droga powrotna znikła
Serce otula mrok
Krzyki i śmiechy zagłuszają rozsadek
Drogowskaz na wschód piekło na zachód
piekło
Na południe piekło na północ piekło
Płomienie spalają pokaleczone ciało
Smoła zalewa otępione zmysły
Ucieczka nie ma już takiego słowa
Umrzeć to się już stało
Niewinność znikła wraz z podniesieniem ręki
na czyste serce
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.