Droga Do Prawdy*
wiersz dla cierpliwych, bo strasznie długi;)
K
K jest jak życiowe karaoke
czyli pusta orkiestra
bez tchnienia
jest martwe i bezdźwięczne
jak kolizja interesów:
duszy i ciała.
A
gdy myślę o A
to mam przed oczami
abnegację
własnych wartości
a potem dążenie do apartheid
bezmyślne ukierunkowanie
swojej drogi życiowej
która zaczyna biegnąć do nikąd.
L
postawa życiowa u L
jest nadzwyczaj groteskowa
mało zabawna
jak taki laik
który nie wie
gdzie jego miejsce
a nawet nie poszuka
wśród lapsusów swoich słów
gdzie tak naprawdę tkwi sens.
E
raz jest to E
raz go nie ma
jak chmury na sklepieniu
jak emferyda uczuć
błagam
ty nie przemijaj
ekspresjo marzeń
będę cię trzymać
boję się tylko
że zginiesz
jak bańka mydlana
w moich dłoniach.
C
w C strzelam na chybił trafił
tak od niechcenia
bo jest jak cynizm
upadłego serca
które mimo wszystko
chce przestać cierpieć
ale samo rani
i to w sposób lekceważący.
T
T raz po raz choruje
tłumaczy się wykręca
w końcu na tomografię serca
go zawieźli
zgnilizna totalna
wyżarte sumienie
a mi w myśli
przebiegł jak z bicza strzelił
tabun toksyn
ale nie wiem jakie to ma
teraz znaczenie.
W
W spogląda spode łba
wizje snuje dramatyczne
jak w najlepszym teatrze
a na scenie ludzie
z wotum nieufności
wyrytym na czole
już nawet kluski z rosołem
W odbiera jako dowód wrogości.
O
nie nauczone O
z tornistrem na plecach
na wagary się wybiera
bumelant jakich mało
obskurant ekstraklasy
po co rozwijać ma się coś
co oportunista zamknął w klatce.
D
jak kobieta prostytutka
tak i D
stacza się
na samo dno
degrengolada można by rzec
porzuca swoje ideały
pasje
po co być drobiazgowym
rozmieniać się na drobne
bez skrupułów
z nieludzką determinacją
odrzuca dobro
co same w sobie jest dywersyjne
a niemoralność
jak brud osadza się na duszy.
U
U pieniędzy ma w brud
horoskop na dziś
dla szanownego lisa
to ostrożne inwestycje
bo jakże ważny jest
utylitaryzm
i nie chodzi o chleb
ani o miłość
tutaj skarby
trzeba łapać wciąż za ogon.
S
piątek wieczór
S jest na zakupach
papiery giną w oka mgnieniu
spojrzenie na ostatnią parę butów
skok na kasę
jak na soldy
próżne S się pcha
a tymczasem
rozum gdzieś ucieka.
Z
tic – tac
jak zip – zap
oglądanie na ekranie
niczym zapping
ulotne chwile
kilku zbrodni
zdeformowany pogląd na świat
poprzez wielkie pudło
które i tak się zepsuje
od skoków napięcia
Y
pośpiech to zła domena Y
lecz punktualność pierwsza klasa
komóreczka
fajny garnitur
yuppie młody
w oczach mych
przemienia się w yeti
błagam
niech go zasypie śnieg.
*droga do prawdy wiedzie przez kolejno odczytane literki;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.